Świat, oddzielony żelazem
Ludzie są sklejką żywych komórek, istnieją i czują, nie w tym świecie, ten świat jest zupełnie innych od tego z którego zostałam wyrwana.
Klątwa została rzucona, zostałam zesłana wraz z przyjaciółmi do świata który specjalizował się w zagadkach.Każdy z nas zmierzał się z innym problemem, innym strachom stawiał czoła, ni rozmawialiśmy o nich wykonywaliśmy zadanie, moim był labirynt wypełniony wodą.
Ciężko było stawiać kolejny kroki, woda napierała uniemożliwiając ruch, powietrze stawało się coraz gęstsze, na jednym z murków zobaczyłam kota, spojrzałam na niego, podniosłam na ręce i zapytałam.
⦁ Jak do cholery znalazłam się w tym pieprzonym miejscu?
Kot był kluczem do świata w którym byliśmy, znalazło się w nim dużo mieszkańców ubranych w szare kombinezony, mieszkających na platformie skręconej z metalu, opowiedzieli nam o ludziach od których są zależni i praktycznie oni kierowali naszymi zadaniami, poleciłam mu żeby jak najszybciej się z nimi skontaktował, musiałam wymierzyć sprawiedliwość nie byliśmy królikami doświadczalnymi, czy czym innym z których można kpić.
Poszedł do wielkiej sali z dużymi ekranami monitorującymi mieszkańców, w jednym z nich widziała przyjaciół którzy korzystali ze stołówki nakładali sobie jedzenie rozmawiając dyskretnie.
⦁ Tak, przybili to i chcą rozmawiać z wasza delegacją - widać było że mężczyzna boi się i waży każde słowo nim je wypuści z ust - zrobimy wszystko co w naszej mocy - spojrzał na mnie znacząco, już w tedy wiedziałam że coś się szykuje, nie mieli zamiaru nas wysłuchać odpowiedzieć za to co nam zrobili, wyrwałam słuchawkę z ręki nieznajomego
⦁ Posłuchaj mnie uważnie, mam gdzieś czy tego chcesz czy nie, masz tu wysłać kogoś byśmy mogli porozmawiać, nie przyjmuje odmowy - i odłożyłam słuchawkę na miejsce
⦁ Coś narobiła - wkurzył się mój towarzysz - wiesz co narobiłaś - włączył alarm, wybiegł z pomieszczenia a ja za nim - Chowajcie się wszyscy oni przybywają, Santor przybywają - i spokój panujący na tej platformie przerodził się wszech ogarniający chaos, ludzie w pośpiechu wychodzili z publicznych pomieszczeń udając się do pokoi, domów.
⦁ Tak uciekajcie, nie ma potrzeby byście się przeciwstawili tyrani - zawołałam
⦁ Nawet nie zdajesz sobie sprawy co mówisz, oni nie są .. - przerwał mu, jego kolega
⦁ Przybyli armią - nie miałam chwili nawet żeby zareagować, otworzyły się żelazne wrota i w ciężkich masywnych czarnych skórzanych ubraniach weszli żołnierze a za nimi kolejni, otaczali kogoś dla nich ważnych, rozstąpili się by przepuścić młodego przystojnego mężczyznę
⦁ Wreszcie cię mogę poznać osobiście - zawołał nowo przybyty nieznajomy - Vivien miło mi ...
⦁ Zaraz przestanie - słowa same wypłynęły z jej ust
⦁ Chodź pozwól że cię oprowadzę - wskazał kierunek z którego przybył, poszłam w jego ślady pozwoliłam mu żeby mnie prowadził w nieznane
Przed moimi oczami ukazała się duża fontanna skonstruowana z masywnych bloków po których spływała woda a swoje ujście znajdowała w labiryncie, ci Santor mieli fioła na punkcie krętych przejść, po mojej prawej stronie była ogromna platforma zbudowana pod skosem, podzielona kratkami w każdej z nich siedziało skupisko niebieskich i żółtych ludzi otulonych grubymi płaszczami, czasami delikatnie nachodziły na przeciwny kolor ale nigdy nie mieszali, jednocześnie wstali i z wyczuciem po kolei siadali tworząc fale, czasem jeden kolor siedział a drugi stał i gdy żółci mieli siadać w połowie drogi wstawali niebiescy.
⦁ Mam ich wszystkich wrzucić do wody, sprawdzimy czy umieją pływać? - była gotowa użyć magi w każdej chwili
⦁ Chyba nie chciała byś tego próbować - ostrzegł
Przyszedł jego kolega chciał mi coś zrobić, położyłam dłoń na jego klatce piersiowej palec jego wnętrzności, ku mojemu ździwieniu w środku był plastik i kilka przewodów,
ten świat to świat robotów.
Szli starymi kamiennymi uliczkami, dostrzegłam mężczyznę podobnego do siebie z długimi włosami ciemnego blondu, miał bardzo błękitne oczy, spojrzałam w nie i wiedziałam że skądś go znam że jest mi bliski, ale mój przewodnik miał inne zdanie i nie planował postoi, ja natomiast chciałam się dowiedzieć jak najwięcej, o nowej poznanej osobie skąd jest i czy się znamy, wkurzyłam się bo przewodnik nie dawał za wygraną i próbował mnie odciągnąć, za budynkami wznosiły się góry a na ich szczycie był śnieg, wierzchnie części śniegu uniosłam do góry i rzuciłam w jego kierunku, sprawiło mi to trochę wysiłku ale ostatecznie udało się, nie przewidziałam jednak że ja też tu jestem i z cudem uniknęłam zderzenie z ogromną kulą śniegową.
Niestety mój znajomy, nieznajomy nie miał tyle szczęścia jego skóra zniszczyła się w wyniku bliskiego kontaktu z śnieżnymi pociskami i odsłoniła plastikowe przezroczyste elementy jego ciała.
Gdzie byłam, w jakim świecie co go stworzyło?
Dlaczego zostałam wmieszana w ich świat, dlaczego nie mogłam dowiedzieć się więcej o maszynie wyglądem przypominającą mnie samą?
Brałam udział w czymś czego nie rozumiałam.
Musiałam rozwikłać tę zagadkę.
Orchid.Solma
Komentarze
Prześlij komentarz